Impuls Bezpieczeństwa
Czy wojna w Ukrainie wpływa na zakres ubezpieczenia statków od ryzyk wojennych?
W ubezpieczeniach jednostek pływających eksploatowanych na morzu standardowo stosuje się klauzulę włączającą ryzyka wojenne. Ten zapis rozszerza zakres ochrony m.in. o szkody spowodowane działaniami militarnymi. Ubezpieczenia statków od ryzyk wojennych zaprzątały do tej pory głowę właścicielom jednostek pływających w pobliżu egzotycznych regionów. M.in. Zatoki Gwinejskiej, Perskiej, czy wód okalających tzw. Wschodni Róg Afryki. Jak jest teraz?
Ubezpieczenia statków od ryzyk wojennych – na czym polega?
Pod tą nazwą kryje się dość szeroki zbiór ryzyk, jakie mogą towarzyszyć żegludze morskiej. Oczywiście zalicza się do nich wybuch wojny w kraju, na którego terytorium przebywa jednostka. Ale nie tylko! To również m.in. zagrożenie strat spowodowanych wystąpieniem różnego rodzaju sporów i rozruchów społecznych. A nawet ataków terrorystycznych. Zakres ubezpieczenia pokrywa również ryzyko aresztowania, konfiskaty lub wywłaszczenia. Ponadto, ubezpieczenie od ryzyk wojennych obejmuje wpłynięcie przez statek na zdezelowaną broń wojenną, czy amunicję zatopioną w morzu.
Przywołane rozszerzenie domyślnie dotyczy terytorium całego świata za wyjątkiem obszarów wymienionych w okólniku Joint War Committee Listed Area.
Na tę listę trafiają obszary o podwyższonym ryzyku politycznym. Jednak dzięki dwóm działaniom (w większości przypadków) można je tymczasowo włączyć w zakres swojego ubezpieczenia. Po pierwsze armator musi zgłosić ubezpieczycielowi zamiar wpłynięcia na takie terytorium. Po drugie – musi opłacić dodatkową składkę.
Ubezpieczyciele wyliczają ją na podstawie aktualnego stopnia zagrożenia wystąpienia zdarzeń „wojennych” na danym terenie.
Koniec z ubezpieczeniem od ryzyk wojennych na terytorium Ukrainy i Rosji?
W lutym 2022 roku Rosja rozpoczęła agresję zbrojną w Ukrainie. Dlatego też wody terytorialne obydwu państw zostały uznane za obszary o podwyższonym ryzyku. I trafiły do grona JWC Listed Areas. Stawki za ubezpieczenie od ryzyk wojennych na tych terenach zaczęły szybko rosnąć. Podczas gdy przed wybuchem wojny wynosiły „zero”. Szybko sięgnęły poziomu 10%.
Składka liczona jest na podstawie wartości statku, zatem… wartości do opłacenia za polisę momentalnie stały się ogromne.
Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej wraz z początkiem roku 2023. Reuters podał informację, że od 1 stycznia większość ubezpieczycieli wycofuje się z terenów objętych wojną. Exodus objął też terytorium Białorusi, a w niektórych przypadkach nawet Mołdawii. Ta decyzja związana była z brakiem możliwości dalszego zabezpieczania reasekuracji przez reasekuratorów (retrocesja). W obliczu potencjalnych szkód wynikających z trwającej wojny oraz już doznanych strat (m.in. z powodu huraganu Ian) reasekuratorzy zdecydowali, że nie są w stanie dłużej dostarczać ochrony dotyczącej ryzyk wojennych na tych terenach
Skutek? Pływanie bez ochrony. Konsekwencje dla państw sąsiadujących
To wszystko generuje pewne zagrożenia. Armatorzy z braku możliwości znalezienia pokrycia będą albo: unikać tego regionu, albo po prostu pływać bez odpowiedniego zabezpieczenia. W tym drugim przypadku za finansowe konsekwencje ewentualnych szkód odpowiedzą armatorzy, czarterujący, firmy przewozowe. Biorąc pod uwagę potencjalne wielkości takich szkód, wielu uczestników transportu może popaść w poważne kłopoty finansowe.
Co więcej, problem dostępności ochrony od ryzyk wojennych nie dotyka już wyłącznie transportów bezpośrednio z i do Ukrainy czy Rosji. Stawki za to ubezpieczenie rosną w odniesieniu do całego Morza Czarnego. Również w granicach wód terytorialnych Turcji, Gruzji, Mołdawii, Rumunii czy Bułgarii. Dzieje się tak, dlatego że uczestnicy żeglugi na tym obszarze są narażeni np. na wpłynięcie na minę, ostrzał rakietowy, czy zatrzymanie statku – niestety już istnieją przykłady takich zdarzeń. Skutkiem może być utrata lub uszkodzenie ładunków, wyciek paliwa, a nawet utrata życia lub zdrowia przez członków załogi. Z tego względu stawki za ubezpieczenie od ryzyk wojennych na tych terenach wzrosły nawet o 20% – 25% w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Składki sięgają kilkudziesięciu tysięcy dolarów za pojedynczy rejs. Niestety przewiduje się dalsze wzrosty tych stawek. W związku z tym, że przez Morze Czarne biegnie ważny dla Euroazji szlak transportowy ropy naftowej, gazu ziemnego, zbóż i nawozów, wzrost składek ubezpieczeniowych – a tym samym kosztów transportu, z całą pewnością wpłynie dodatkowo na ceny i dostępność przewożonych produktów.
Kończąc, istnieje oczywiście szansa na normalizację kosztów ubezpieczeń w regionie Morza Czarnego, jednak wiąże się to z czynnikiem, na który większość z nas nie ma wpływu… I jest to zakończenie rosyjskiej agresji na Ukrainę.