Ubezpieczenie własności intelektualnej
Ubezpieczenie IP – is „the new black”?
N
Nie chronimy naszych Klientów tylko przed negatywnymi skutkami działań przyrody. Ogień, woda, czy uderzenie pioruna. Katalog ryzyk, o których zabezpieczenie dbamy, już dawno się rozszerzył. Ryzyka „niematerialne” zyskują na popularności. A wśród nich może pojawić się nowy „czarny kolor”. Tylko… czy rynek jest na to gotowy? Czy jest gotowy na ubezpieczenie IP?
„The new black” to angielski idiom określający rzecz, która niespodziewanie staje się niezwykle popularna. Odnosi się do mody, ale w kulturze popularnej wyrażenie to rozsławił jeden z pierwszych megaseriali Netfliksa „Orange is the new black”. Jego bohaterki – więźniarki – dokładnie poznały znaczenie ryzyka. To w końcu z jego podjęciem związana jest ich sytuacja.
Bez dwóch zdań R Y Z Y K O to kluczowe stwierdzenie dla naszej ubezpieczeniowej branży. Zdajemy sobie z tego sprawę doskonale i równie dobrze wiemy, że nasi Klienci nie zawsze ten poziom zrozumienia podzielają. Przez lata edukowaliśmy więc ich na temat zagrożeń czyhających na ich „majątek” lub wynikających z ich „odpowiedzialności”. W kwestii „majątku” – poszło w miarę gładko. „Odpowiedzialność”, m.in. dzięki obowiązkowym ubezpieczeniom komunikacyjnym też stała się łatwiejsza w zrozumieniu.
Ale w miarę upływu czasu, wraz z rozpędzoną technologią, ryzyka stają się coraz bardziej abstrakcyjne.
I trudniejsze do zrozumienia.
ŚWIADOMOŚĆ
Dane osobowe, innowacje, know-how. Te niematerialne czynniki często stanowią dla firmy większą wartość niż posiadane budynki, maszyny, etc., chociaż nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
W kwestii zrozumienia ryzyk cyber widać postęp. Po części to nasza brokerska zasługa. Jako branża mocno postawiliśmy na edukowanie Klientów w tym zakresie. To jednak również efekt wydarzeń, przede wszystkim tych najbardziej medialnych. Konieczność przystosowania działalności do wymogów nakładanych na RODO i głośne ataki hackerskie (dla których nie ma świętości, o czym przekonała się m.in. warszawska Klinika „Budzik”, od której próbowano wymusić 30 tys. zł za odblokowanie dostępu do serwerów).
W efekcie ubezpieczenia cybernetyczne przeżywają swoisty boom. Ale na horyzoncie pojawił się nowy faworyt, który może dzierżyć palmę pierwszeństwa w temacie najpopularniejszych ubezpieczeń, które nie dotyczą materialności. Wystarczy spojrzeć na kolejne doniesienia medialne:
- Regionalny producent mebli pozywa giganta branży o naruszenie prawa do wzoru przemysłowego (spór dotyczy podobnych frontów do szafek);
- francuski producent jogurtów pozywa polskiego producenta o naruszenie prawa do znaku towarowego (spór dotyczy kształtu pojemniczka);
- spółka z branży farmaceutycznej pozywa innego producenta o naruszenie patentu (spór dotyczy substancji czynnej, która jest przedmiotem patentu przyznanego spółce na terenie Polski).
Wszystkie z wymienionych sporów dotyczą własności intelektualnej. A produktem, który idealnie odnalazłby się w tych sprawach jest ubezpieczenie Intellectual Property (IP). I ono właśnie ma szansę stać się „nowym czarnym”. Choć na razie jest na początku tej drogi. Tak, jak ubezpieczenia cybernetyczne kilka lat wcześniej.
Czy więc warto ciężar nauczania Klientów przerzucić teraz na temat jakim jest ubezpieczenie IP?
„Ten problem nas nie dotyczy” – niech rzuci kamieniem ten, kto nie usłyszał tego stwierdzenia od swojego Klienta. Niestety, w kwestii własności intelektualnej, zagrożeniem może być też mylne przekonanie, że przed jej naruszeniem mogą chronić zaaranżowane już wcześniej polisy cyber, PI oraz odpowiedzialności cywilnej. To też kamyczek do naszego brokerskiego ogródka. Musimy by wyczuleni i zwracać szczególną uwagę na działalności, w których ekspozycja na ryzyko IP jest wysoka. Ubezpieczyciele bowiem w takich sytuacjach mocno ograniczają ochronę w tym zakresie albo wprost wyłączają to ryzyko z ochrony polisowej.
A przytoczone przykłady pokazują, że zadbanie o własność intelektualną leży w interesie ochrony wielu branż. I w wielu można ten proces rozpocząć od – wydawać by się mogło – banalnych kwestii. Od określenia znaczenia IP dla działalności Klienta, od przygotowanego sposobu odpowiedzi na roszczenia dotyczące naruszenia praw własności intelektualnej, od pytania o wewnętrzną procedurę weryfikacji podobieństwa oferowanych produktów do tego, co sprzedaje konkurencja.
Wreszcie – od poznania i adaptacji na polski rynek produktu jakim jest ubezpieczenie IP.
UBEZPIECZENIE IP – ZAKRES
W przypadku ubezpieczenia Intellectual Property nie da się uciec od porównań do cyber. Obydwa produkty funkcjonują na rynku Europy Zachodniej – w tym rynku Lloyd’s – jako swoista hybryda. Połączenie ryzyk First Party (koszty własne) oraz Third Party (roszczenia podmiotów trzecich).
W zakresie Third Party ubezpieczenie IP ma odpowiadać na roszczenia osób trzecich związane z zarzutami o naruszenie praw własności intelektualnej (w tym koszty obrony prawnej, zasądzone odszkodowania lub te będące wynikiem ugody).
W tym miejscu warto zauważyć, że w przypadku ubezpieczeń PI/E&O dedykowanych dla niektórych branż, takich jak np. IT, możliwe jest objęcie ochroną tego typu roszczeń. Przy czym negocjując program ubezpieczenia, należy szczególną uwagę zwracać na ograniczenia zawarte w klauzulach dotyczących własności intelektualnej oraz przeanalizować ich znaczenie w kontekście działalności naszego Klienta.
Obszarem ochrony ubezpieczeniowej, który najbardziej wyróżnia ubezpieczenie IP spośród dostępnych na rynku rozwiązań, jest zakres First Party.
On stanowi też główną przewagę tego produktu. W jego ramach mieszczą się niżej wymienione świadczenia:
- koszty pozwania domniemanych sprawców naruszeń IP – ta sekcja dotyczy egzekwowania praw własności intelektualnej, która jest własnością Ubezpieczonego, o ile roszczenie ma szanse powodzenia i jest handlowo uzasadnione. Ubezpieczony może pokryć koszty prawne negocjacji z domniemanym sprawcą naruszenia lub wszczęcia postępowania sądowego;
- pokrycie przyszłych utraconych zysków – rozszerzenie umożliwia pokrycie strat finansowych Ubezpieczonego, które mogą zostać poniesione po ostatecznym rozstrzygnięciu sądu, w wyniku którego Ubezpieczony nie może sprzedać produktu z powodu stwierdzonego naruszenia;
- zwrot kosztów niesłusznie zarejestrowanych praw własności intelektualnej – jeśli w wyniku rozstrzygnięcia sądu, zarejestrowane prawo własności intelektualnej Ubezpieczonego zostanie unieważnione, polisa może pokryć koszty, które były poniesione przez Ubezpieczonego w związku z rejestracją IP.
OTOCZENIE PRAWNE
A skoro jesteśmy przy czynnikach wyróżniających. Warto zwrócić uwagę na specyficzne i wyjątkowe otoczenie prawne, jakie towarzyszy tematowi własności intelektualnej.
W roku 2020 w Polsce powołane zostały sądy dedykowane do spraw ochrony własności intelektualnej. W nich, z założenia, mają orzekać sędziowie wyspecjalizowani w często złożonych, technicznych zagadnieniach. A kierowane do nich mają być wyłącznie sprawy z zakresu prawa autorskiego i praw pokrewnych, praw własności przemysłowej oraz sprawy związane ze zwalczaniem nieuczciwej konkurencji czy o ochronę dóbr osobistych.
Wyspecjalizowanie miało przynieść szereg korzyści. Między innymi ujednolicenie linii orzeczniczych, jak również poprawę sprawności i szybkości prowadzenia postępowań.
Po niecałym roku funkcjonowania tychże wyspecjalizowanych sądów, środowiska prawnicze niestety nie dostrzegają jeszcze oczekiwanych zmian. Ani w tempie prowadzonych spraw, ani w temacie ujednolicenia. Co gorsze, palestra zwraca uwagę na skrajnie różne rozstrzygnięcia w podobnych postępowaniach.
Nie zmienia to faktu, że znamienne jest samo poruszenie wokół tematu własności intelektualnej. Jego złożoność spowodowała powstanie oddzielnego organu do rozstrzygania spraw spornych. Kwestią czasu wydaje się więc wyczekiwane przełożenie na rynek ubezpieczeniowy. W myśl zasady „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą”. W końcu w specyficznych i złożonych sprawach naszych Klientów będą musiały reprezentować wyspecjalizowane kancelarie prawne. A gdy na takich adwokatów nie zawsze Klienta stać, pomocna może okazać się odpowiednio skonstruowana polisa.
DLA KOGO?
Gdybyśmy zajrzeli do swoich szaf, to z pewnością wielu z nas znalazłaby w nich ubrania w czarnym kolorze. Choć… nie każdemu jest w nim do twarzy. I nie każdy nawet lubi monochromatyczne stylizacje.
Dlatego zdecydowaną przesadą byłoby stwierdzenie, że ubezpieczenie IP będzie pasowało do absolutnie każdego charakteru działalności. Z pewnością jednak o ochronie własności intelektualnej powinny pomyśleć firmy, dla których ma ona znaczenie. Przykładem takich podmiotów mogą być spółki działające w branży IT. Również start-up’y, które swoją działalność opierają na „innowacyjnych pomysłach”.
„Pomysłodawcy” często nie myślą o zagrażających ryzykach. W kwestiach wielkich idei duże znaczenie ma też emocjonalny charakter. Trudno dopuścić do siebie myśl, że na podobny genialny pomysł mógł wcześniej wpaść ktoś inny. Klient może być przekonany, że nie narusza niczyjego prawa. Nie oznacza to jednak, że ktoś nie będzie twierdził inaczej.
A do tego nie trzeba nawet poruszać się po „innowacyjnych” branżach. O czym świadczą wymienione wyżej przykłady: producenci mebli, artykułów spożywczych czy farmakologicznych. Z projektowaniem kolejnych przykładów nie musi być wcale trudno. W końcu jakiś czarny t-shirt znajdzie w szafie prawie każdy.
I jako branża ubezpieczeń, my też musimy znaleźć wieszak na kolejne czarne ubranie. W dobie technologicznego postępu, to nieuniknione. I lepiej przygotować się na czarny kolor niż uparcie nie wierzyć w czarne… łabędzie.